NFZ nie dał Milenie szansy. Potrzebne środki na dalsze leczenie

Wypadek samochodowy, w wyniku którego Milena doznała poważnego urazu mózgu, wywrócił rzeczywistość jej rodziny do góry nogami. Energiczna dwudziestolatka miała wiele planów oraz siłę, by wcielać je w życie. Teraz walczy o pełne wybudzenie ze śpiączki.

- Nie po to wygrała ze śmiercią po trzech tygodniach dramatycznej walki, żebyśmy teraz pozwolili na jej powolne odchodzenie - mówią bliscy Mileny, którzy zbierają środki na dalszą rehabilitację.

24 sierpnia 2020 roku dla rodziny Mileny czas stanął w miejscu. To właśnie wtedy dowiedzieli się, że dziewczyna miała poważny wypadek i jest w stanie krytycznym. Kolejne tygodnie były walką o życie. Bliscy co dzień otrzymywali informacje, które powoli odbierały nadzieję - m.in. brak widocznych popraw w obrazie tomograficznym, konieczność wspomagania oddechu. Iskierka nadziei pojawiła się po trzech tygodniach, gdy Milena odzyskała wydolność oddechową. Śpiączka farmakologiczna pozwoliła wygrać walkę o życie, jednak konsekwencją była śpiączka mózgowa. Aby wybudzić Milenę i przywrócić ją do pełnej sprawności, potrzeba było rehabilitacji.

Reklama

"Stan nie rokuje poprawy..."

Niestety, dziewczyna nie zakwalifikowała się do programu finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Oceniono bowiem, że jej stan nie rokuje poprawy. - Nie było w nas zgody na pozostawienie jej samej sobie, na oddanie do zakładu opiekuńczego jak sugerowano w szpitalu, żeby tam po prostu... umarła. Nie po to wygrała ze śmiercią po trzech tygodniach dramatycznej walki, żebyśmy teraz pozwolili na jej powolne odchodzenie. System odmówił Milenie szansy i prawa do walki, a rodzinie nadziei - mówią bliscy, którzy z ogromną determinacją walczą o jej zdrowie.

Tymczasem, dzięki rehabilitacji w prywatnym ośrodku, poszkodowana w wypadku samochodowym dwudziestolatka zaczęła robić postępy. Dziewczyna nie tylko reaguje na słowa i proste polecenia, ale także przełyka i jest w stanie siedzieć. Wbrew oczekiwaniom lekarzy, porusza także lewą ręką. - Widzimy jakie postępy robi siostra, ale też ile wysiłku wkłada w każdą godzinę rehabilitacji. Zauważane są delikatne symptomy dające nadzieję, że Milena reaguje celowo, że w nieruchomym niemal ciele nadal tętni życie i jest tam młody duch, który chce poznawać świat - mówi rodzeństwo dziewczyny. - Bez pomocy z zewnątrz każdy, okupiony ciężką pracą sukces zostanie jednak zmarnowany - podkreślają.

Kosztowna rehabilitacja

Poprzednia zbiórka pozwoliła pokryć koszty czteromiesięcznego pobytu w ośrodku wybudzeniowym. To dzięki tej rehabilitacji widać coraz większe postępy w powrocie do zdrowia. Jednak by Milena miała szansę powrócić do pełnej sprawności, potrzebna jest dalsza praca i pomoc zespołu z kliniki wybudzeniowej. To właśnie dlatego rodzeństwo Mileny zdecydowało się na ponowne uruchomienie zbiórki pieniędzy.

- Fundusze ze zbiórki chcemy przeznaczyć na dalszą rehabilitację w ośrodku bądź w domu (zależnie od możliwości finansowych) oraz przystosowanie domu do opieki nad osobą niepełnosprawną, w tym zakup podstawowego sprzętu rehabilitacyjnego - tłumaczą bliscy. - Wierzymy, że Milena do nas wróci. Jest teraz całkiem bezbronna, wiec my - jej rodzina musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, by ją uratować. To nasz obowiązek, któremu musimy podołać, choćby przyszło nam iść za tym na koniec świata - wyjaśniają. 

Pieniądze można wpłacać na stronie stronie zbiórki lub dołączając do grupy  "Razem Obudzimy Milenę - licytacje"Na drugiej ze stron można wylicytować lub wystawić fant.
 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy