Z powodu COVID-19 setki koni mogą stracić dom

Fundacja Centaurus - największy w Europie azyl dla koni walczy o przetrwanie swoje oraz podopiecznych. Z powodu epidemii COVID-19 z dotacji wycofują się kolejne upadające firmy i tracący pracę darczyńcy. Na to wszystko nakłada się susza, która spowodowała dwukrotny wzrost cen siana. Sytuacja jeszcze nigdy nie była tak dramatyczna. Organizacja walczy o swoje być albo nie być. Pomóż i ocal setki zwierząt od śmierci!

Fundacja Centaurus nie posiada żadnych dotacji - ani unijnych, ani dofinansowań z budżetu. W swoich szeregach ma za to ludzi z ogromnym sercem do zwierząt. To dzięki nim od 2006 roku udało się uratować już ponad 1100 koni, setki psów, kotów, osiołków, świń, lam, kóz, owiec i innych zwierząt gospodarskich oraz dziko żyjących - często starych, chorych, niechcianych i porzuconych przez ludzi. Fundacja nie wartościuje życia ze względu na gatunek czy przydatność. "Życie to życie" możemy przeczytać na jej oficjalnej stronie. Niestety, obok nowych zwierząt, Centaurusowi wciąż przybywa także kolejnych wyzwań. Niedawno zarwał się dach nad stajnią. Swoje żniwo zbiera też epidemia COVID-19 i susza w Europie. Sytuacja nigdy nie była tak dramatyczna - fundacja walczy o przetrwanie i życie setek zwierząt.

Reklama

Miłością wykarmić się nie da

Dramat, jaki rozgrywa się teraz na świecie, dosięgnął także zwierząt. Bo one są w 100% zależne od nas, ludzi. Bez naszej pomocy, zwyczajnie czeka je śmierć.

- Z powodu suszy, ceny siana rosną - balot kosztuje dziś 120 zł. Dajemy na folwarku i rezerwacie około 40-50 beli dziennie, czasem więcej. Wszystko idzie w górę, bo idzie susza. Ale żniwa zbiera też epidemia COVID-19. Konie oraz inne zwierzęta z adopcji masowo wracają do fundacji. Echa epidemii rozbrzmiewają masowymi porzuceniami i rozwiązywaniem umów, bo ludzie tracą pracę. To nie dramat na miesiąc czy dwa, ale na wiele miesięcy. Bo kiedy ten świat się otrząśnie, tych koni może już nie być - mówi Ewa Mastyk, Prezes Fundacji Centaurus.

Susza i nadchodzące upały to prawdziwe wyzwanie dla starych, chorych koni. Podobnie jak światowy kryzys gospodarczy, który zapowiadają. Potrzebne są leki, dla koni z astmą, sercowców, syropy przeciwbólowe. Potrzebne są derki na muchy, bo te konie wraz z nadejściem lata wyjątkowo cierpią. Potrzebne są specjalistyczne pasze. To kilkaset tysięcy złotych, aby przetrwały kolejne tygodnie.

Opieka nad koniem starszym, boksowanym, to około 500-600 zł. Jeśli koń jest zdrowy obejmuje to podstawową opiekę weterynarza i kowala. W przypadku koni chorych, wraz z lekami, częstymi wizytami weterynarza, specjalistyczną paszą, czy suplementami, koszt rośnie nawet do 1500-2000 zł. A koni w azylu Centaurusa jest ponad 500! Do tego dochodzą jeszcze setki innych zwierząt.

Ludzie bez ludzkich odruchów

Za dramatem podopiecznych fundacji często niestety stoją ludzie:

- Mieszkające w Centaurusie konie, często wymagają specjalnej troski. Są to zwierzęta po sporcie, matki hodowlane oraz konie, które z hodowli odpadły (czasem na samym starcie). Są to konie, które pracowały na rynkach miast ciągnąc bryczki, albo na trasie do Morskiego Oka. Mamy konie po szkółkach jeździeckich, które latami woziły dzieci, mamy konie z cyrku, które zdobiły pokazy wiele lat. Konie, które były człowiekowi przyjacielem i stały w pięknych stajniach, ale się zestarzały i ich czas minął - wylicza Ewa Mastyk.

Fundacja Centaurus prowadzi obecnie dwie zbiórki: 

www.ratujemyzwierzaki.pl/dlazwierzatzazylu

www.ratujemyzwierzaki.pl/centaurus 

Więcej informacji o aktualnej sytuacji Fundacji znajdziecie tutaj: centaurus.org.pl/dla-zwierzat/#historia

***

Artykuł powstał w ramach akcji naszego portalu #POMAGAMINTERIA, podczas której będziemy łączyć tych, którzy potrzebują pomocy z tymi, którzy mogą jej udzielić. Znasz inicjatywę, która potrzebuje wsparcia? Masz możliwość pomagać, a nie wiesz komu? Wejdź na pomagam.interia.pl i wprawiaj z nami dobro w ruch!

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy